Prokrastynacja u dorosłych- Jak pokonać odkładanie na później

Prokrastynacja czyli odwlekanie, odkładanie czegoś na później, czy ociąganie się z wykonaniem zadania jest mi bardzo dobrze znana. Nieprzyjemne uczucia, które odczuwam w efekcie prokrastynowania zmotywowały mnie do tego, aby przyjrzeć się bliżej mechanizmowi prokrastynacji. 

Prokrastynacja- autentyczny przykład zwlekania z realizacją zadania

Należę do jednego z wrocławskich klubów Toastmasters, gdzie dobrowolnie spotykamy się po to, aby m.in. przełamać lęk przed wystąpieniami publicznymi. Na zeszłorocznym spotkaniu zarządu jednogłośnie ustaliliśmy, że każdy aktywny członek ma za zadanie zaprezentować jedną mowę w kwartale. 

Zgodnie z założeniami projektu Toastmasters mowa ma trwać około 7 minut, ma być napisana przez nas i nie może być plagiatem.

Prokrastynacja w praktyce

Od ostatnich ustaleń minęło 10 miesięcy, czyli 3 pełne kwartały. Powinnam mieć już za sobą 3 mowy i pracować nad czwartą. 

Rzeczywistość jest jednak daleka od ideału, a jeszcze dalsza od założeń klubu. Na ten moment pracuję nad mową nr. 1.

Pozostałe 3 odkładam na później- od niebawem kilkunastu miesięcy.

Jak moja prokrastynacja prezentuje się na tle innych? 

Wcale nie najgorzej. I nie piszę tego, aby siebie usprawiedliwić, czy wytykać kogoś palcem. Chcę pokazać, że mechanizm odwlekania dotyka niestety większość z nas: z zaplanowanych 24 mów usłyszeliśmy dotąd tylko 6.

Prokrastynacja to nie lenistwo

Mechanizm odkładania na później nie ma z lenistwem nic wspólnego. Ociągamy się z wykonaniem zadań, które budzą w nas nieprzyjemne emocje. Zamiast tego zabieramy się za przyjemne czynności, które przeważnie przynoszą natychmiastowy efekt i dają nam tymczasowe poczucie ulgi.

Prokrastynacja w życiu akademickim

Wiecie kiedy pokój ucznia lub studenta jest posprzątany na błysk, okna umyte i śmieci wyniesione? Przed klasówką i egzaminami.

Zamiast uczyć się, koncentrować na materiale i konfrontować z lękiem, że możemy nie sprostać zadaniom, szukamy ucieczki od czynności, która nie gwarantuje nam powodzenia i sukcesów. Prokrastynujemy

Nasz mózg podszeptuje nam, aby zająć się czymś innym, czymś milszym. 

Chodź, zerknij szybko na YouTube, sprawdź ostatnie posty na Facebooku, odpisz na Whatsappa- to ulubione i skuteczne zachęty mechanizmu prokrastynacji.  Czynności te nie popychają nas co prawda do przodu, ale ulegamy mimo wszystko tej pokusie, tylko po to, aby poczuć chwilowe ukojenie.

Prokrastynacja- skąd się bierze?

Według psychologów najczęściej ociągamy się z wykonaniem zadań, przed którymi czujemy lęk. Prokrastynujemy gdy boimy się porażki, obawiamy krytyki

Zwlekamy z działaniem, gdy musimy opuścić naszą strefę komfortu, poświęcić czas na rzeczy, które nie dają nam natychmiastowych rezultatów i zadowolenia. 

Prokrastynacja jest niestety tylko tymczasowym rozwiązaniem. Niedokończone zadania prędzej czy później trzeba zrobić. Im większe stają się nasze zaległości tym bardziej nasilają się nasze wyrzuty sumienia. Nasza samoocena spada, pojawia się silne poczucie winy i stres związany z presją czasu.

Nie trudno się więc domyślić, że chroniczna prokrastynacja może doprowadzić nawet do zaburzeń snu i zaburzeń lękowych. 

Taka już nasza ludzka natura, że preferujemy natychmiastową nagrodę, niż nagradzanie się za wykonany trud dopiero w przyszłości.

Prokrastynacja- jak sobie z nią radzić?

Pierwszy krok macie już za sobą, bo zauważyliście problem i szukacie rozwiązania. Gratulacje.

W kolejnym kroku należy sobie wybaczyć dotychczasowe zachowanie i zaakceptować swoją słabość. Taplanie się w wyrzutach sumienia wcale tutaj nie pomoże. 

Spójrzcie na zadania, które odkładaliście na później. Jakie pojawiają się w was emocje? 

Kiedy ja myślę o pisaniu mowy, czuję opór, niechęć, napięcie, bo wiem, że wystąpienie będzie kosztowało mnie dużo energii. Przypomina mi się uczucie chwilowego stresu i obawa przed tym jak wypadnę. 

Dlaczego jednak nie myślę o uczuciach, które odczuwam po wykonanym zadaniu? Zapominam o satysfakcji, radości i dumie, którą czuję kiedy już skończę przemawiać.

Prokrastynacja w życiu zawodowym pokonana

Przyznaję, że zdarzało mi się prokrastynować również w pracy. Przeważnie zalegały mi w skrzynce raporty do sprawdzenia, obowiązkowe szkolenia do wykonania, czy informacyjne maile korporacyjne, które należałoby przeczytać i odłożyć do konkretnego folderu- najlepiej nie do tego z ikoną kosza. (O zaletach i wadach pracy w korporacji przeczytacie w podlinkowanym wpisie)

Ta przepełniona skrzynka irytowała mnie do tego stopnia, że zaczęłam szukać skutecznego sposobu, który pozwoli mi wyrobić nawyk odpracowywania rzeczy mniej ważnych, rutynowych, nieciekawych od razu. 

Trafiłam na dwie książki- Zjedz tę żabę! Briana Tracy i Inaczej Radka Kotarskiego, o tym jak pracować mniej, ale lepiej i przyjemniej.

Obaj autorzy uważają, że najważniejsze i najtrudniejsze zadania należy wykonywać w pierwszej kolejności, najlepiej rano. Żeby uniknąć odkładania na później polecają, aby zacząć dzień od zjedzenia żaby, czyli od zadania do którego czujemy największą awersję.

U mnie ta metoda sprawdza się w pracy doskonale

Podążając za wskazówkami Radka wypisuję przed pójściem do domu zadania, które muszę wykonać następnego dnia. Daje mi to ogromną ulgę. Jak tylko zanotuję co mam zrobić- zapominam o tym. Nie noszę tego ze sobą, nie dręczy i nie męczy mnie to.

Na mojej liście pojawiają się przeważnie 2-3 punkty. Zadania te wykonuję rano w pierwszej kolejności i nie przechodzę do innych czynności póki ich nie skończę. Nie koncentruję się na tym, co o nich sądzę, tylko na tym, aby je dobrze wykonać. Nie rozpraszam się, nie przeglądam internetu, telefonu, dopóki nie odhaczę tych punktów. 

Wtedy w ramach nagrody przychodzi olbrzymie poczucie zadowolenia i sprawczości. W końcu już na dzień dobry odniosłam swój mały sukces. Teraz mogę chwilę poświętować, zerknąć na Twitter, czy odpisać na wiadomości. 

Prokrastynacja w życiu prywatnym 

Wierzę w słowa Briana Tracy, który twierdzi, że przeciętny człowiek, który potrafi wyznaczać priorytety i szybko wykonywać ważne zadania, zajdzie o wiele dalej niż geniusz, który dużo mówi i ma wspaniałe plany, ale niewiele robi.

Mimo tej świadomości nadal prokrastynuję w kilku dziedzinach.

O pierwszej już wspominałam. Antidotum na przekładanie zobowiązań wobec Toastmasters jest ten wpis, który jest również szablonem mojej kolejnej mowy.  

Drugą bolączką są wizyty u lekarzy, które odkładam permanentnie od lat. 

I tak rezonans magnetyczny, który powinnam była zrobić już w grudniu zeszłego roku nadal nie jest umówiony, choć mamy za pasem czerwiec. Majowa wizyta u dentysty jakimś trafem też się nie odbyła. Nadal jej po prostu nie umówiłam.

Zdałam sobie sprawę, że prokrastynowanie działa ostatecznie na moją szkodę. Niby o tym nie myślę, a jednak siedzi mi to z tyłu głowy i co jakiś czas o sobie przypomina. Odbiera mi to humor i energię, a rozwiązanie jest przecież takie proste: zrób to. 

Stwórz swoją listę TO DO i odhaczaj zadanie po zadaniu. Zignoruj uczucia, skup sie na ich wykonaniu.

To przecież najprostsza na świecie metoda zarządzanie czasem.

Jakim typem prokrastynatora jesteś

Ja ewidentnie zaliczam się do prokrastynatorów pasywnych, czyli osób, które unikają wykonywania nieprzyjemnych zadań, ze względu na lęk, czy obawę w związku z tym zadaniem. 

Prokrastynatorzy aktywni postrzegają rosnącą presję jako bodziec, który pomaga im wykonywać zadania skuteczniej. Odkładają obowiązki na później, czekając do ostatniej chwili, żeby ostatecznie rozwinąć swój prawdziwy potencjał. 

Prokrastynatorzy decyzyjni mają trudności z określeniem się i opowiedzeniem po jakiejś stronie. Będą rozważać tak długo wszystkie za i przeciw, aż zostaną przez kogoś z zewnątrz zmuszeni do dokonania wyboru. W zachowaniu tym odzwierciedla się lęk przed wzięciem odpowiedzialności za swoje decyzje i poniesieniem konsekwencji, które za tym idą.

Mam nadzieję, że czytacie ten post, żeby zgłębić i zrozumieć mechanizm prokrastynacji i sobie z nim poradzić.

Jeżeli jednak jesteście tutaj bo uciekacie od niewygodnego zadania. mam dla was jeden przekaz: wracajcie do roboty! Skupcie się na pracy. Nie rozpraszajcie się dopóki nie skończycie swojego zadania.

Zastanówcie się, czy przekładanie na później przynosi wam więcej szkód czy pożytku? Jakie zadania odwlekacie najczęściej? Jak moglibyście się nagrodzić, za zjedzenie żaby z samego rana?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Czytaj również