Zabiegi na twarz czterdziestolatki – SkinPen

SkinPen

W myśl zasady, że gęby do szafy nie powieszę, zamiast nowej sukienki zafundowałam sobie zabieg odnowy skóry urządzeniem SkinPen. 

Piszę na gorąco i to dosłownie. Twarz 8  godzin po zabiegu mam nadal rozognioną i czerwoną niczym Indianka. Wyjściowo to ja nie wyglądam, ale wychodzić z domu wcale nie musiałam. 
We wpisie o radiofrekwencji mikroigłowej wspominałam, że korzystam z usług mobilnej kosmetolożki. Nadal jestem wierna pani Martynie, którą doceniam za profesjonalizm, poświęcenie klientkom i autentyczność.

Jak wygląda zabieg SkinPen?

Przed zabiegiem nakłada się maść znieczulającą. Po około 30-40 minutach skóra jest na tyle niewrażliwa, że późniejsze nakłuwanie jest słabo odczuwalne. Na szczęście, bo ilość nakłuć jest ogromna. Z każdym przyłożeniem urządzenia powstaje około 1600 mikro ranek. Głębokość mikronakłuwania dopasowywana jest do obszaru, nad którym pracuje kosmetolożka. Byłam zdziwiona, że nawet te najwrażliwsze miejsca, jak linia włosów, czy okolice ust mnie nie bolały. Leżałam spokojnie i pozwoliłam pani Martynie pracować w jej własnym tempie. Zabieg na twarz trwał godzinę- to również pokazuje z jaką precyzją zabieg był wykonywany.

Twarz po zabiegu SkinPen

Po mikronakłuwaniu nałożony miałam preparat regenerujący. Zaraz po zabiegu moja twarz była spuchnięta i jakby rozżarzona. Nie przeszkadzało mi to jednak w pracy. Z łóżka kosmetycznego przeniosłam się od razu do biurka. W kolejnych godzinach miałam uczucie ściągniętej skóry i odczuwałam lekkie pieczenie. 

W następnym etapie mogą pojawić się strupki, a skóra może się łuszczyć. Przez parę dni mam wysyłać pani Martynie zdjęcia i pisać, jak skóra się zachowuje. Dostałam również specjalny krem, który mam nakładać przed codzienną pielęgnacją. 

SkinPen jakich efektów można się spodziewać?

Na zabieg zdecydowałam się głównie dlatego, że pobudza on naturalne mechanizmy naprawcze skóry. Dopóki nie ma takiej potrzeby, dopóty nie będę korzystać z wypełniaczy, czy botoksu. Stawiam na naturalną regenerację skóry, dzięki której cera będzie bardziej promienna, napięta, a zmarszczki spłycone. Zabieg ma również zmniejszyć widoczności porów i zniwelować drobne przebarwienia. 

Czy i jak często zabieg będę musiała powtórzyć będzie można ocenić po około 4 tygodniach.

Jeżeli zastanawiacie się nad tym zabiegiem, zachęcam was do obejrzenia zdjęć na stronie głównej SkinPen. Warto mieć realne oczekiwania i sprawdzić, czy zabieg jest w stanie rozwiązać wasz problem skórny.

Jeżeli poszukujecie kosmetolożki z dojazdem do domu i mieszkacie w promieniu do 150 km od Wrocławia polecam panią Martynę Narewską.

A na jakie zabiegi wy stawiacie? Co sądzicie o wypełniaczach?

Exit mobile version